Tak, tak.... dopadła mnie ona ....ta wkurzająca CODZIENNOŚĆ.... no i ten rytm.... dom, dzieci, działka i praca....a od poniedziałku: praca, dzieci, dom a na działkę już nie będzie siły...
A jak tu znaleźć czas na bloga? No sama niewiem ale jednego możecie być pewni... działam, chociaż tego nie widać ale pracuję... m.in. nad graficzną stroną drzewa gen. . Już mam to częściowo to zrobione...a poza działam w innych projektach jak podchody historyczne dla dzieci organizowane przez nasze lokalne kolo historyczne... i czas też na to poświęcam ostatnio...
ciągle coś a doba to tylko 24h.... ale fajnie, grunt,że coś się dzieje....
No a poza tym w tej całej codzienności jest zawsze małe zaskoczenie... tłumaczyłam dziś artykuł dla Polonii Milwaukee o Wojciechu Dix-ie. Niby nic, jakiś tam Pan Wojciech, który jako piętnastolatek wyjechał z siostrą do Ameryki, do Milwaukee i tam pozostał. Wyuczył się na piekarza a potem otworzył swoją piekarnię, a także założył tam swoją rodzinę.
Tak, niby nic..Tylko, że mieszkał on kiedyś w Skicu i to prawdopodobnie w domu obok naszych pradziadków...i co? też byłam zdziwiona...i jak tu nie mówić, że świat jest mały?
na tym moim końcu świata i mieć nieograniczony kontakt z różnymi ludźmi na świecie;)))To lubię!
A poza tym pozdrawiam wszystkich zapalonych działkowiczów,
tych mi znanych i tych, których jeszcze nie odkryłam, że nimi są.
Szczególnie działkowiczów z Imielenka i ulicy Imprezowej.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz