czwartek, 28 marca 2019

II ZJAZD RODZINNY

Zgodnie z obietnicą udostępniam zaproszenie na kolejne rodzinne spotkanie.




Wieść niesie że mamy już potwierdzone 70osób
 a jeszcze jak dołączy "Lipka"... będzie nas około 100.
Zobaczymy...
[14.04.2019] mamy już około 120 osoób.

Tym razem będzie spotkanie na innych zasadach.
Jest lokal i mamy zapewniony posiłek.
Więcej czasu na pogadanki...
Będą atrakcje i niespodzianki związane z tematyką spotkania...
Będzie inaczej niż poprzednim razem i mam nadziję, że równie ciekawie...

Odnośnie konsumpcji:
Zasada przyjęta przez restaurację jest prosta.
Dorośli 100%
Dzieci do 7 lat 50%
Małe bajtle, które podczas posiłku siedzą u rodzica na kolanach - gratis.

Plan wstępny zjazdu wkrótce.

P.S. Jeśli ktokolwiek chce dodać/ zaktualizować jakiekolwiek informacje 
do naszego drzewa - piszcie na maila albo podajcie szczegóły organizatorom z zaproszenia.
 Jeszcze jest chwila by to uzupełnić zanim wydrukuję ostateczną wersję na zjazd;)

JB.


poniedziałek, 21 lipca 2014

Wizyta w AP w Bydgoszczy

 Wakacje można spędzać nad morzem podróżować po Europie, na działeczce albo po prostu odpoczywać od pracy...ja  nie miałam lepszej okazji jak teraz by zaliczyć kolejne archiwum. 
I tak mnie ciągle energia rozpiera wiec po wstępnej analizie Projektu Poznań kolejnym miejscem poszukiwań jakie sobie wyznaczyłam było archiwum w Bydgoszczy.
Długo się nie zastanawiając z Mamą pojechałyśmy tam i przy okazji rodzinkę odwiedziliśmy.
 Ciocia Arleta zadowolona i to bardzo. 
My jeszcze bardziej bo od ostatniego spotkania minęły ponad 3 lata;)).

Nowe tropy ... znalazłam akt Stanisława R. i Pauliny Bzdawki i już oficjalnie są w naszym drzewie.
Inne tropy jak Jan który ożenił się z Walentyną H. 
okazał się nie naszym Janem z Dębna a z Dębowa.
(trop Jana był z kartki od Cioci Teresy)
A że nie doszłam jeszcze do połączenia z Rugowskimi z Dębowa 
więc nie mogę ich do drzewa przypiąć;)).
Mam pełno aktów Rugowskich,  których jak puzzle układam  i układam...i końca nie widać....

Niestety innego ważnego aktu z Zabartowa z Bolesławem R. i Stanisławą Bąk nie znalazłam
 i tu trochę jestem zawiedziona...ale tak to już bywa - jednym razem dużo odkryć 
a innym prawie nic....

Ale się nie poddaję.... i jadę nad jezioro popływać z moimi Miśkami;))

Pozdrawiam wszystkich urlopowiczów.

A.
 

wtorek, 1 lipca 2014

Przymusowa służba w wojsku niemieckim ( cz.2)

A podczas II wojny światowej do wojska powołany został pierwszy syn Stanisława
 - Marian w 1941roku. a potem też Leon.
  I jak wspominałam to ze szczęścia, że wrócili  z wojny to prababcia Katarzyna 
 przyrzekła zrobić "Boską Mękę" i tego dotrzymała...
Prababcia Katarzyna przy Bożej Męce

Tego jak wrócił pradziadek Stanisław z wojny to niewiem.... pewne jest, 
że Leon wracając do domu dogadał się z maszynistą pociągu, który w  naszej 
okolicy zwolnił a on wyskoczył z jadącego pociągu...
i tak pojawił się w domu.

Ostatni wrócił Maryś...postrzelony podczas wojny i to konkretnie - przebywał 
 w szpitalu w Bolesławcu a jak zbliżał się koniec wojny pociągiem dojechał do domu.

Ze wspomnień Babci Kazi pamiętam, jak mówiła, że jednego dnia - już po wojnie
 stoi na stacji  i patrzy jak idzie ktoś wychudzony i kuleje...okazało się, 
że to był właśnie dziadek Marian;))

Dziadek musiał podczas tej wojny nieźle przeżyć
 (miał zaledwie 18 lat jak wybuchła wojna)
 i potem nie chciał o niej opowiadać...
czasem przy okazji coś wspomniał...ale tylko czasem...
 

A.

czwartek, 26 czerwca 2014

Przymusowa służba w wojsku niemieckim ( cz.1)

Tematy, który się w ogóle nie porusza... jak ten...Polak w niemieckim wojsku.... bo wszyscy mieszkańcy ziem polskich, które po zaborach zostały wcielone do Niemiec - musieli podczas wojny stawić się do służby.
Poza tym ich dzieci musiały chodzić do niemieckich szkół.

Tak też i było w naszej rodzinie. Pradziadek Stanisław musiał być w niemieckim wojsku podczas
I wojny światowej. Odnalazłam w niemieckich dokumentach, że był dwa razy lekko ranny
( w 1915r. i w 1917r.).
Zabawne, że takich informacji dowiadujemy się czasem z dokumentów z zewnątrz niż od rodziny;).


Pradziadek Stanisław R.
 Kolejne zdjęcie perełka - i najlepsze jest to, że szukałam i szukałam....i jak się poddałam, że nie ma to... 
wypadło z albumu jak skanowałam zdjęcia...musiało być włożone na maxa w srodek....
to chyba jakiś znak, że mam tę rodzinną historię dalej odkrywać;))


Podczas I wojny zginął brat Stanisława - Wojciech (23 lata), o którym już wspominałam.


Bracia, od lewej: Michał, Stanisław i Franz - podobno razem się trzymali.

A.

środa, 4 czerwca 2014

Mistrz Franek

 O tym, że brat pradziadka Stanisława - Franciszek był budowlańcem to już pisałam wcześniej.
A teraz pochwalimy się jego dyplomem mistrzowskim.
Dyplom klasa sama w sobie...na mnie zrobił duże wrażenie....i to stare przedwojenne słownictwo....
Cudo...

A zanim Franciszek budował  domy to był marynarzem na pancerniku: SMS SCHLESIEN.
Był to niemiecki pancernik, używany bojowo podczas I wojny światowej.
Nazwa pochodzi od "Śląska", który w tamtym czasie był prowincją Niemiec.
Wodowany w Gdańsku 28 maja 1906r. a w służbie od 1908roku.

źródło:http://www.maritimequest.com/warship_directory/germany/battleships/schlesien/schlesien.htm

Możliwość pokazania dyplomu zawdzięczamy Cioci Teresie ze Szczecina, 
która nam go udostępniła.
Dziękujemy za tę możliwość i Serdecznie Pozdrawiamy.

A.

środa, 30 kwietnia 2014

Codzienność

Tak, tak.... dopadła mnie ona ....ta wkurzająca CODZIENNOŚĆ.... no i ten rytm.... dom, dzieci, działka i praca....a od poniedziałku: praca, dzieci, dom a na działkę już nie będzie siły...
A jak tu znaleźć czas na bloga? No sama niewiem ale jednego możecie być pewni... działam, chociaż tego nie widać ale pracuję... m.in. nad graficzną stroną drzewa gen. . Już mam to częściowo to zrobione...a poza działam w innych projektach jak podchody historyczne dla dzieci organizowane przez nasze lokalne kolo historyczne... i czas też na to poświęcam ostatnio...
ciągle coś a doba to tylko 24h.... ale fajnie, grunt,że coś się dzieje....

No a poza tym w tej całej codzienności jest zawsze małe zaskoczenie... tłumaczyłam dziś artykuł dla Polonii Milwaukee o Wojciechu Dix-ie. Niby nic, jakiś tam Pan Wojciech,  który jako piętnastolatek wyjechał z siostrą do Ameryki, do Milwaukee i tam pozostał. Wyuczył się na piekarza a potem otworzył swoją piekarnię, a także założył tam swoją rodzinę.
 
Tak, niby nic..Tylko, że mieszkał on kiedyś w Skicu i to prawdopodobnie w domu obok  naszych pradziadków...i co? też byłam zdziwiona...i  jak tu nie mówić, że świat jest mały?

No i znowu muszę napisać - Dzięki Bogu, że mamy ten internet bo mogę sobie mieszkać
 na tym moim końcu świata i mieć nieograniczony kontakt z różnymi ludźmi na świecie;)))To lubię!


A poza tym pozdrawiam wszystkich zapalonych działkowiczów, 
tych mi znanych i tych, których jeszcze nie odkryłam, że nimi są.
Szczególnie działkowiczów z Imielenka i ulicy Imprezowej.

A.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Skic


obecnie SKIC
Szkic, Skicz - tak kiedyś mówiono
Skieczno - tę nazwę znalazłam na mapie z czasów piastowskich
po niemiecku Skietz lub Kietz

Piszę o Skicu nie przypadkowo - po małej wycieczce w okolice Witrogoszczy pojawiły się komentarze, że to w Skic a nie gdzieś indziej się wszystko w rodzinie działo...
więc doszukując się historii rodzinnych ze Skica nie można zapomnieć o samej miejscowości.
A, że ostatnio trafiła w moje ręce niesamowita książka: "Złotowszczyzna" Marii Zientary-Malewskiej  to musiałam o tym napisać. Książka ta została wydana w 1971roku, ale opisujące doskonale
nasze okolice do czasów powojennych.
Tak,tak... i nie tylko Złotów, bo o nim jest pełno publikacji ale jest tam nasz Skic.
A poza tym znowu się kłania książka A. Krajny-Wielatowskiego o Ziemi Złotowskiej;)).
Zatem...

Informacje o tej miejscowości (wieś i folwark) są z 1537roku kiedy była to główna siedziba Wojciecha Skickiego  
i jego brata Bartłomieja - posiadaczy tzw. klucza skickiego. 
Przez lata ziemie te trafiały w ręce rodzin: Mościckich, Podolskich, a w 1746roku klucz Skicki został kupiony przez Augusta Działyńskiego.
Kiedyś był tam browar (ok 185or.) i gorzelnia (od 1897r.).
Za czasów polskich był tam nawet mały kościółek (ok. 1653r.), który  prawdopodobnie został rozebrany gdyż wymagał gruntownej naprawy.
Obecnie jest we wsi kościół  pw. Św. Jadwigi Śląskiej (filia kościoła w Sławianowie) - kościół był poświęcony w 1988r.
 
 makieta obecnego kościoła

1848r. epidemia cholery - zachorowało 13 osób, zmarło 11.
1886r. tyfus - zachorowało 35 osób.
Szkoła polska była założona w 1929r. (61 dzieci, w tym czasie w niemieckiej szkol uczyło się 30 dzieci). Klasa znajdowała się w domu P. Cieślika (jego córka Wanda wyszła za mąż za Leona R.), który za to skierowany został do obozu koncentracyjnego podczas II wojny światowej.

W okresie między wojennym działało tam Towarzystwo Młodzieży Polskiej
 (należało do niego 100% młodzieży), chór młodzieżowy, drużyny sportowe: siatkówki i piłki nożnej.
 zdjecie z 1938 roku.
piłkarze: trzecia osoba od prawej to Marian Rugowski

Skic obecnie?
wieś - ok 500 mieszkańców.
wielkopolska, powiat i gmina Złotów.

i tak naprawdę to co się tam obecnie dzieje? - muszę zrobić wizję lokalną;))


A.